piątek, 21 grudnia 2012

PART 2 - Rozdział 10 - "Nie ma nic, na czym mu zależy?"

Podkład >Klik<

  - Co przez to rozumiesz? – Pain wpatrywał się we mnie wyraźnie niezadowolony. Splótł ręce na piersi i odchylił się do tyłu na krześle. Wiedziałam, że to mu się nie spodoba, ale mógłby wykazać odrobinę zrozumienia. W końcu jakby nie patrzeć, nie robiłam tego, bo chciałam, po prostu po raz kolejny nie miałam innego wyjścia. 
        - Dokładnie to, co powiedziałam. Chcę opuścić organizację – odparłam chłodno, a on tylko westchnął. 
      - Na jak długo? – Uśmiechnęłam się lekko pod nosem. Wiedziałam chociaż, że nie wątpił w mój powrót. 
       - Na tyle, ile będzie trzeba. Wiąże mnie umowa z Kyo, z której niestety muszę się wywiązać. A to może zająć dłuższą chwilę. – Spojrzał na mnie uważnie i już widziałam, że żąda dokładnych wyjaśnień. – Zobowiązałam się pomóc mu w misji wglądu w organizację Orochimaru. Oczywiście jak jeszcze żył. – Zacisnęłam na moment pięści. Czy mogłam to tak nazwać? – Jak zapewne Itachi lub Sasori ci donieśli, rodzina Sonoko, a głównie matka Kyo, zajmowali się różnego typu eksperymentami. Jednak z tego, co udało mi się sprawdzić w ostatnich dniach, większość z nich była podobna do tych, które robi Sannin. Gdy zawieraliśmy tę umowę, nie miałam o tym pojęcia i, jeśli mam być szczera, niespecjalnie mnie to obchodziło. Jednak teraz stało się dość dużym problemem. Nie mam też jak wymigać się od układu, został przypieczętowany przez jedno z zakazanych jutsu. 

poniedziałek, 17 grudnia 2012

Coming back...

I tak oto, po rocznej przerwie postanowiłam reaktywować bloga.
Ale najpierw należą się słowa wyjaśnienia:

- Dlaczego nie pisałam?
Był czas, kiedy miałam problem z zalogowaniem na bloga, co było spowodowane wiadomymi zmianami prowadzonymi przez portal. I tak odkładałam pisanie na później, aż w końcu straciłam zapał, wenę, chęć do prowadzenia historii. 

- Dlaczego wracam?
Jakiś czas temu ktoś poprosił mnie o adres mojego bloga. Trochę mi zajęło samo przypomnienie go sobie, co było idiotyczne, zważywszy na fakt, że jednak trochę na nim popisałam. Wygrzebałam więc historię z czeluści komputera i przeczytałam. Zupełnie zapomniałam, ile wysiłku włożyłam w stworzenie jej, wykreowanie postaci, a także ile radości mi to sprawiło. Dlatego zdecydowałam się na powrót. I mam nadzieję, że Ci, którzy kiedyś czytali tę historię wybaczą mi roczną nieobecność. 
Nadszedł czas, abym poprawiła styl pisania (jak tak teraz patrzę na całokształt, to wydaje mi się co najmniej niedopracowany) i żebym ponownie mogła dorastać razem z postacią Rin. 

Dziękuję wszystkim za to, że byli ze mną przez cały tamten czas.
Pozdrawiam i zabieram się za pisanie rozdziału, który pojawi się najpóźniej jutro wieczorem. A prawdopodobnie jeszcze dziś nad ranem :)
Kagamine - Kurumi

PART 1 - Prolog + Rozdziały 1-9



PROLOG

            Stałam przed wysokim, rudowłosym, obkolczykowanym mężczyzną. Liderem Akatsuki. Liderem organizacji, z którą dotychczas nie chciałam mieć nic wspólnego.
 - Jesteś tego pewna? Nie sądzę, aby ktoś tak oddany swojej wiosce mógł się nam na coś przydać. - Ciągle mi nie wierzył. Myślał, że to jakaś podpucha, że go nabieram. Byłam poważna. Jak jeszcze nigdy w życiu. Aby tylko zostać przy osobie, która była dla mnie wszystkim, mogłam nawet do nich dołączyć.
            Zacisnęłam dłonie w pięści i spojrzałam na niego twardo. Nie pozwolę mu odmówić.
 - Jestem pewna. Nie zostanę sama - powiedziałam stanowczo. Nadal się wahał. I choć na początku nie chciałam mu niczego wyjaśniać, to teraz nie miałam już wyjścia. - Chcę z nim zostać - dodałam, a on od razu zrozumiał, kogo mam na myśli.

Music