wtorek, 25 czerwca 2013

Epilog

I nadszedł czas na ostatni rozdział tej historii. Oczywiście bez obaw, jestem w trakcie pracowania nad następną (nowy szablon ;)), niedługo powinien pojawić się prolog. Możliwie, że w trakcie pisania o Rin nie wszystko poszło tak, jak sobie kiedyś tam zaplanowałam, przede wszystkim wyszło krócej, ale jestem zadowolona. W miarę możliwości dałam radę pokazać zmiany, jakie zaszły w bohaterce (oraz innych), a o to mi właśnie chodziło. Zdaję sobie jednak sprawę, że było zdecydowanie za mało reszty Akatsuki, co zamierzam nadrobić w następnej historii :) Możliwe też, że pojawią się od czasu do czasu bonusy nawiązujące do naszej nowej postaci z epilogu ;)

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~



Mały, rudowłosy chłopczyk pociągnął Lidera Akatsuki za rękaw, po czym z trudem wdrapał się na jego plecy. Mężczyzna obrzucił go zirytowanym spojrzeniem, jednak nic nie powiedział.

sobota, 22 czerwca 2013

Rozdział 12 - "Wygrałam"

No i w końcu kolejny rozdział =) W końcu złapała mnie wena (wszystko dzięki Sasuke x)) i udało mi się coś naskrobać.
Mam poważny problem z akapitami (wychodzą nierówno, dziady jedne >_<) dlatego od dziś mym akapitem będzie po prostu 'enter' xD
Z dedykacją dla Kushiny ^^

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

           
Akasuna trzasnął drzwiami swojego pokoju, zostawiając ciało Rin Itachi'emu. Wciąż nie docierało do niego, co tak naprawdę się stało. To przecież nie było możliwe...
Ta wiecznie irytująca dziewczyna nie mogła od tak po prostu zniknąć z jego życia. Nie potrafił sobie wyobrazić dnia bez niej obok, bez tego szerokiego uśmiechu, który pojawiał się na jej twarzy, gdy tylko go ujrzała, bez naburmuszonej miny, gdy nie chciał przyznać jej w czymś racji, a nawet smutku w oczach, gdy dawał jasno do zrozumienia, że nie traktuje jej poważnie. Jak miałby sobie bez tego wszystkiego poradzić? I to w momencie, w którym zaczął dostrzegać wagę tych wszystkich drobnych gestów.

niedziela, 21 kwietnia 2013

Rozdział 11 - ''Koniec końców...''

No, w końcu znalazłam czas, żeby coś napisać. Ta nauka mnie kiedyś wykończy. Serio, dawno nie czułam się tak zmęczona na samą myśl o zwleczeniu się z łóżka x) Mam nadzieję, że rozdział przypadnie do gustu, połowę pisałam w nocy, więc wyszło jak wyszło, miałam jakiś dziwny nastrój. Enjoy! ^^



           Orochimaru wpatrywał się we mnie z przymrużonymi oczami sprawiając, że na moim ciele zaczęła pojawiać się gęsia skórka. Był na swój sposób po prostu… obleśny. Obleśnie przerażający, do tego stopnia, że czułam, jak moje nogi przyrastają do podłoża. Samo wzięcie głębszego oddechu sprawiało, że jego źrenice zwężały się, zupełnie, jak u czającego się kota. Zmusiłam się, by odwzajemnić spojrzenie i spróbowałam przybrać obojętny wyraz twarzy.
            - Z tego, co mi wiadomo, wszystko już sobie wyjaśniliście z Kyo. Mógłbyś zatem użyczyć mi kogoś, kto pokazałby mi mój pokój? – spytałam względnie spokojnym tonem, na co gad tylko się uśmiechnął.
            - Ależ nie będzie takiej potrzeby. Dzielisz pokój razem ze swoim mężem, to chyba naturalne, mam rację? – Na moment zapomniałam jak się oddycha i już miałam głośno zaprotestować, gdy poczułam uścisk na ramieniu. O wilku mowa.

Music