- Co przez to rozumiesz? – Pain wpatrywał się we mnie wyraźnie niezadowolony. Splótł ręce na piersi i odchylił się do tyłu na krześle. Wiedziałam, że to mu się nie spodoba, ale mógłby wykazać odrobinę zrozumienia. W końcu jakby nie patrzeć, nie robiłam tego, bo chciałam, po prostu po raz kolejny nie miałam innego wyjścia.
- Dokładnie to, co powiedziałam. Chcę opuścić organizację – odparłam chłodno, a on tylko westchnął.
- Na jak długo? – Uśmiechnęłam się lekko pod nosem. Wiedziałam chociaż, że nie wątpił w mój powrót.
- Na tyle, ile będzie trzeba. Wiąże mnie umowa z Kyo, z której niestety muszę się wywiązać. A to może zająć dłuższą chwilę. – Spojrzał na mnie uważnie i już widziałam, że żąda dokładnych wyjaśnień. – Zobowiązałam się pomóc mu w misji wglądu w organizację Orochimaru. Oczywiście jak jeszcze żył. – Zacisnęłam na moment pięści. Czy mogłam to tak nazwać? – Jak zapewne Itachi lub Sasori ci donieśli, rodzina Sonoko, a głównie matka Kyo, zajmowali się różnego typu eksperymentami. Jednak z tego, co udało mi się sprawdzić w ostatnich dniach, większość z nich była podobna do tych, które robi Sannin. Gdy zawieraliśmy tę umowę, nie miałam o tym pojęcia i, jeśli mam być szczera, niespecjalnie mnie to obchodziło. Jednak teraz stało się dość dużym problemem. Nie mam też jak wymigać się od układu, został przypieczętowany przez jedno z zakazanych jutsu.